Pewnego wieczoru Marian wpada na pomysł, że zbuduje dom bo ma już dość tej blokowej ciasnoty. A poza tym będzie mógł przenieść swoją działalność produkcyjną do specjalnie przeznaczonego na nią garażu i pozbędzie się kosztów wynajmu.
Oszczędności wystarczą na dach, a resztę sfinansuję kredytem. Ciekawe ile bank mi da? – pomyślał.
Szybko wziął smartfona i zaczął przeszukiwać internet. Najpierw wskoczył na stronę swojego banku. – Na pewno tutaj dobrze mnie potraktują. Przecież jestem ich stałym klientem od 15 lat. – powiedział pod nosem.
Kreeeedyt hipooooteczny – zamruczał przesuwając palcem po ekranie. Znalazł, jest! Marian rzucił okiem na informacje o kredycie hipotecznym. Zerknął w kilku miejscach, aż wreszcie trafił na kalkulator zdolności kredytowej. Bardzo się ucieszył, że już teraz będzie wiedział o jakiej kwocie może myśleć. Wpisał wszystkie dane, kliknął i wyskoczyło mu 876 000 zł. – O tak, to jest dobra kwota. Za tyle kupię działkę i zbuduję dom. Podoba mi się.
Następnego dnia Marian zrobił sobie przerwę w pracy i wyskoczył do banku. Był pewien, że wystarczy złożyć wniosek i gotowe. Ewentualnie jeszcze może jakieś dokumenty firmowe będzie musiał podrzucić. Jakież było jego zdziwienie, gdy bankier zaczął wypytywać go o szczegóły dotyczące firmy. Zaniepokoił się, gdy po wypowiedzianym przez niego słowie „ryczałt”, bankowiec jęknął. Na dodatek dalej pytał i wpisywał na komputerze kredyty, karty kredytowe (bo ona też jest kredytem z czego nasz bohater nie zdawał sobie sprawy), limit w koncie, a nawet wrzucił do kalkulatora lodówkę kupioną na raty 0%.
Wreszcie po kilku minutach pracownik banku oznajmił Marianowi, że jego zdolność kredytowa to maksymalnie 327 000 zł. Poza tym – dorzucił – bank wymaga 20% wkładu własnego i musi mieć Pan przygotowaną gotówkę na koszty około kredytowe. I z zakupem działki może być problem, bo nie każdą działkę analityk zaakceptuje – dorzucił na odchodne.
Marian zasmucił się i wyszedł. Już prawie pożegnał się ze swoim marzeniem, gdy tego samego dnia rozmawiając z sąsiadem zeszli na temat budowy domu. Okazało się, że obaj panowie są na etapie przygotowań, więc zaczęli ochoczo wymieniać się informacjami. Sąsiad pochwalił się informacjami dotyczącymi kredytów i oświecił Mariana, że banki mają różne wymogi i sposoby liczenia zdolności kredytowej, bo każdy z nich kieruje się swoją wewnętrzną polityką.
To jedna z dziesiątek podobnych do siebie historii, które wydarzają się codziennie. O ile Marian miał szczęście uzyskać na etapie przygotowań informacje, o tyle wiele osób niesłusznie odpuszcza realizację marzeń. W wielu przypadkach my jesteśmy w stanie pomóc klientom zwiększyć zdolność prostymi czynnościami. Często wystarczy zamknąć kartę kredytową, z której klient nie korzysta. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że cały udzielony limit karty kredytowej jest zawsze liczony jako zobowiązanie obniżające zdolność? Ważne jest też to, by znać procedury bankowe. My je znamy, bo jesteśmy w codziennym kontakcie z bankami i korzystamy z ich kalkulatorów. Znamy również procedury bankowe i wiemy, który bank spojrzy na ryczałt łaskawym okiem, a w którym zupełnie nie ma sensu składać wniosku.
Edyta Grabowska